Gotyckim szlakiem.

Moje dotychczasowe wyjazdy były głównie skierowane na wschód- może z powodu kraju pochodzenia motocykla, którym się poruszam? W tym roku postanowiłem- trochę na przekór powyższej tradycji- pojechać na zachód naszego pięknego kraju:
tam, gdzie historia jest gotykiem pisana, a właściwie murowana.
Dlatego też, gdy w połowie lipca wyruszyłem spod domu poranne słońce ogrzewało mi plecy.
Jako, że silnik mej maszyny jest chłodzony powietrzem, które w lipcu buchało iście piekielnym żarem co i rusz stawałem na popas, aby czterosuwowe serce motocykla nie wyzionęło ducha. Nie jest to zatem sprzęt dla młodych ludzi, którzy dystans 300 km chcą pokonać najchętniej w 2- 3 godziny. Mnie to zajęło 480 minut…
Jechałem jak zwykle bocznymi drogami kontemplując piękno naszej Ojczyzny i - często niestety
- zastanawiając się nad głupotą wielu kierowców.
Z tego ostatniego powodu miałem lepsze chłodzenie głowy, gdyż powietrze swobodnie wpadało pod kask unoszony resztkami włosów. Trasa prowadziła z Sierakowic przez Sulęczyno- Bytów- Miastko- Szczecinek- Drawsko Pomorskie do Węgorzyna, gdzie rozpoczęło się moje spotkanie z gotykiem. Przed miejscowością Chociwel odbiłem na południe, aby w Kamiennym Moście obejrzeć pałac z przyległym parkiem oraz pływające po pobliskim jeziorze wyspy o średnicy dochodzącej do 60 m (!!). Są to roślinne kożuchy o naturalnym rusztowaniu z silnie rozrośniętych korzeni olch, przemieszczające się podług woli wiatru po całym akwenie.
Chociwel został zniszczony w blisko 100 % w 1945 roku, a jedynymi świadkami jego dawnej świetności są elementy wyposażenia średniowiecznego kościoła. Był to pierwszy z wielu przykładów wspaniałego stylu gotyckiego, stale towarzyszącego mi na trasie tego wypadu.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.1.jpg

Gdy wyjeżdżałem z Chociwla w kierunku północnym serce piwosza ( o trzewiach nie wspomnę) kazało mi zatrzymać się koło zabudowań lokalnego browaru, gdyż miałem straszną ochotę na małą, wieczorną degustację po całym dniu podróży.
Niestety - obiekt był zamknięty na cztery spusty, a miły pan z ochrony przekazał niemiłą wieść, że browar został zlikwidowany. 

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.2.jpg

Zatem nie piwo, a smutek wypełnił me wnętrze i w takim nastroju dotarłem do miejscowości Bród gdzie przez wiele stuleci mieściło się rodowe gniazdo rodu Wedlów. Nie byli to jednak przodkowie znanego nam wszystkim słodkiego rodu herbu czekolada i cukierki.
Ród von Wedel wywodzi się z Holsztyna i w średniowieczu należał do najpotężniejszych w Księstwie Pomorskim z ośrodkami w Krępcewie, Chociwlu, Mielnie, Korytkowie, Drawnie z przyległą puszczą, Złocieńcu, Tucznie, Mirosławcu, Świdwinie, Ińsku, Reczu, Krajniku Górnym i Czartoryii k. Chojny. Dowodem potęgi tego rodu może być również tekst układu, jaki 19 października 1388 roku Wedlowie zawarli z Krzyżakami: zostali zobowiązani do wystawienia oddziału liczącego 400 ludzi, w tym stu dobrze uzbrojonych jeźdźców z knechtami oraz stu strzelców zbrojnych w pancerze, kapaliny i kusze.
Ciekawy jest herb rodu von Wedel. Według legendy przekazywanej z pokolenia na pokolenie widniejące na nim koło jest kołem do łamania kości. Jest to swoista pamiątka po jednym z przodków- Ludwiku I von Wedel, który w 1269 roku wraz z księciem pomorskim Barnim brał udział w zbrojnej napaści na posiadłości joannitów z Korytkowa, za co został obłożony klątwą. Gdy przeszedł na służbę margrabiów brandenburskich groziła mu kara łamania kołem za najazd na posiadłości chrześcijańskiego zakonu.
Postanowiono jednak ( ze względów politycznych) odstąpić od tego wyroku zastępując go wieczną sromotą w postaci przyjęcia przez ród von Wedel jako swego herbu symbolu katowskiego koła. Nie przeszkodziło to jednak potomkowi Ludwika- Hansonowi III najechać w XIV wieku na Joannitów z Rurki k. Chojny. Jego również obłożono klątwą, ale już po trzech miesiącach ją zdjęto, a spór zakończono. Czyżby chodziło o protoplastów słynnych Karguli i Pawlaków?

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/Ryc.1.gif

Wśród Wedlów znajdziemy wielu rycerzy, generałów i innych przedstawicieli Marsowej sztuki.
Jednym z nich był np. niemiecki as myśliwski z czasów I wojny światowej- Erich Rüdiger von Wedel z 13 potwierdzonymi zwycięstwami w walce powietrznej. Nie należy go mylić ze słynnym Czerwonym Baronem, czyli z Manfredem Albrechtem Freiherr von Richtwofen z 80 zwycięstwami.
Obok miejscowego kościoła znajduje się kaplica z kryptą i grobowcem Wedlów, a niedaleko neobarokowy pałac z parkiem w stylu angielskim. Tu po raz kolejny przekonałem się, jak fałszywe bywają opinie o różnych narodowościach: zawsze karmiono nas mitem o zamkniętym, by nie rzec zimnym i niechętnym obcym charakterze ludów Północy.
Otóż pałac jest obecnie własnością… Szweda. Zastałem go przy pracy i po krótkiej rozmowie zostałem zaproszony do zwiedzenia obiektu od piwnicy ( z piwniczką na wino włącznie) po strych. Niech ktoś mi teraz powie, że wejść do szwedzkiego domu jest równie trudno, jak do Fortu Knox!! Potomek Wikingów z wielkim oddaniem i pieczołowitością topi swój majątek w restauracji zabytku napotykając od czasu do czasu na dziwne ukazy naszej biurokracji. Dzielnie jednak kontynuuje swą tytaniczną pracę i chwała mu za to!!

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.3.jpg

 

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.4.jpg

Opuściwszy gościnne progi podążyłem dalej na północ, by przez Dobropole ( gotycki kościół i neoklasycystyczny pałac z przyległym parkiem) dotrzeć do miasta Dobra. Tutaj nastąpiła kolejna przerwa w podróży, gdy silnik stygnął w cieniu, a ja zanurzyłem się w gotyku. Stare miasto zachowało zabytkowy układ architektoniczny z późnogotyckim kościołem, z wybudowanym na średniowiecznych fundamentach ratuszem o konstrukcji szachulcowej i takimiż domami.
Miejscowy zamek von Devitzów znajduje się w ruinie, ale nadal wywiera olbrzymie wrażenie swą wielkością.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.5.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.6.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.8.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.9.jpg

Znalazłem stację kolei wąskotorowej łączącej w XIX i XX wieku to miasteczko ze Stargardem Szczecińskim:
zachował się dworzec i dwa magazyny o konstrukcji szachulcowej.
Powstałaby świetna atrakcja turystyczna, gdyby to wszystko odrestaurować i puścić ciuchcię ponownie na tory.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.12.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.13.jpg

Następnie przez Biernice ( pałac z XIX wieku i park),
Błądkowo( ruina kościoła z XV w i park dworski)
i Krzemienną ( gotycki kościół z drewnianą wieżą i park pałacowy)
dotarłem do Wojtaszyc ( kościół z XVI/ XVII w z drewnianą dzwonnicą).
W nieodległym Janikowie skręciłem w drogę nr 106, by dotrzeć do Maszewa,
gdzie założyłem „ bazę wypadową”.
Baza znajdowała się w Motelu Szymczak przy ulicy Stargardzkiej,
czyli drodze prowadzącej do pobliskiego Stargardu Szczecińskiego.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.15.jpg 
Bardzo mili właściciele i obsługa oraz wyśmienita ( i niedroga) kuchnia
stanowili przyjemne przeciwieństwo do tego, co działo się za oknem
- cytując niezapomnianych Starszych Panów Dwóch:
nastąpił niespodziewany koniec lata.
Początkowo aura była li tylko kapryśna serwując swoisty koktajl wodno- słoneczny, lekko wstrząśnięty, ale niezmieszany wichurą, lecz z czasem zrobiło się dużo gorzej.

Może słów kilka o wpisanym do rejestru zabytków Maszewie, z którym od 1253 r. związane jest nazwisko mojego imiennika Konrada von Massow. Tym, co wyróżnia to miasteczko od wielu innych nie jest średniowieczny układ miasta z XIII wieku, lecz niemal kompletnie zachowany wieniec murów obronnych. Zbudowany z kamieni granitowych i cegły, wzniesiony w XIII i pierwszej połowie wieku XIV tworzy rzadko spotykany na Pomorzu kształt koła o średnicy 400 metrów z regularnym, szachownicowym rozplanowaniem ulic. Bardzo żałowałem, iż mój wehikuł nie potrafi unieść się w powietrze, gdyż z tej właśnie perspektywy najlepiej widać dawny zarys miasta. Pozostał mi spacer wzdłuż wspomnianych murów, co - przy pewnej dozie wyobraźni - też daje niecodzienne efekty.
Zewnętrzną linię murów chroniły dodatkowo wały ziemne i fosy, a wjazdu do miasta- dwie bramy:
Stargardzka i Nagrodzka, przy której w XV w wzniesiono wysmukłą, cylindryczną basztę ze stożkowatym hełmem, tzw. „ Francuską”, ew. „ Jeńców”. W XIX wieku zlikwidowano fosę i wały, wyrównano teren i urządzono na tym terenie ogrody.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.16.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.17.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.18.jpg

Jedną z atrakcji turystycznych jest kościół mariacki z XV wieku z unikatowym, rozsuwanym ołtarzem.
W granicach miasta znajdują się dwa małe jeziora, a także źródło rzeki Stępnicy. Najbardziej jednak urzekło mnie (obok wspomnianych zabytków architektury i parku o powierzchni 10 ha) … powietrze w miasteczku - czyste i świeże, gdyż zarówno w samym Maszewie, jak i w jego okolicach nie zezwolono na wybudowanie jakiegokolwiek zakładu przemysłowego uciążliwego dla środowiska.
Gdy dodamy do tego sąsiedztwo Puszczy Goleniowskiej i urozmaicony krajobraz sprzyjający uprawianiu różnych form aktywnego wypoczynku będziemy mieli pełen obraz tego wyjątkowego miejsca na mapie Polski.
Niestety muszę dodać przysłowiową łyżkę dziegciu do beczki miodu: w styczniu 2008 roku w ciągu kilku dni rozebrano i sprzedano na złom wyjątkowy most kolejowy. Dokonał tego państwowy oddział PKP Nieruchomości w porozumieniu z lokalnymi władzami.
Most należał do najwyższych na Pomorzu przebiegając 26 m nad doliną małej rzeczki. Była to jedna z atrakcji zbudowanej przez gminę ścieżki spacerowej. Most nie był wpisany na listę zabytków ( dlaczego?), więc niby nikt nie popełnił przestępstwa, ale…

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/Ryc.2.jpg

Z Maszewa wyjechałem na północ, by przez Godowo i Redło dojechać do Węgorzyc, gdzie smutno spogląda na wędrowca ruina kościoła z XV w. W pobliskiej Osinie skręciłem na południe i przez Burowo dotarłem do Mostów.
Tu można podziwiać klasycystyczny pałac należący ongiś do rodu von Flugge, wybudowany w latach 1910- 1928, którego nadzorcą budowy był architekt von Bismarcków - Paweł Korff.
Obecnie znajduje się w nim dom dziecka im. Prof. Jerzego Wołczyka, który - dzięki uprzejmości przemiłej pani dyrektor pozwolono mi obejrzeć i „ obfotografować”. Szczególnie zapadła mi w pamięci unikalna, wzorowana na średniowiecznej kaplicy jadalnia pałacowa.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.19.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.21.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.22.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.24.jpg

W przyległym parku rosną wiekowe buki, sosny i dęby, zaś prowadząca do pałacu aleja jest obsadzona czterdziestoma bukami czerwonolistnymi. Jednym z ciekawych miejsc w Mostach jest Sala Zgromadzeń Świadków Jehowy na ok. 1000 miejsc, z której korzystają zachodniopomorskie i częściowo lubuskie zbory tego wyznania.
Dalsza droga prowadziła przez Danowo, Tarnowo, Tarnówko ( ruiny średniowiecznego kościoła) do Przemocza, w okolicy którego przeciąłem ruchliwą drogę E 142 i wpadłem na dłużej do Sowna. Wioska, jak wioska, ale miejscowy kościół kryje w swym wnętrzu jedyny w Polsce i chyba też w Europie nagrobek… błazna - Mikołaja Hinze, choć jest to wbrew wszelkim ówczesnym regułom zakazującym umieszczania w kościołach epitafiów osób niższego stanu, niż szlachecki.

  A ponoć wszyscy jesteśmy równi wobec Boga…

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/Ryc. 3..jpgPowodem tego nietypowego zachowania księcia pomorskiego
- Jana Fryderyka nie była chęć uczynienia swego podwładnego nieśmiertelnym
z racji li tylko jego błazeńskiego kunsztu ( to znaczy błazna, nie- księcia!).
Według lokalnej legendy dworski trefniś wyzionął ducha wskutek odwrócenia ról: jego pan postanowił uraczyć go dość makabryczną krotochwilą swego pomysłu. Otóż sfingowawszy proces sądowy skazał Mikołaja H. na śmierć przez ścięcie toporem. Gdy głowa nieszczęśnika spoczywała już na katowskim pieńku miast toporem dotknięto jego karku kiełbasą. Tego nie wytrzymało serce biedaka, a że ówczesna służba zdrowia nie była zaopatrzona w defibrylatory i karetki reanimacyjne efekt okazał się bardzo daleki od zamierzonego.
Targany wyrzutami sumienia książę wyprawił swej ofierze wspaniały pogrzeb
i ufundował płytę pamiątkową na jego cześć.
Chętnych do obejrzenia wnętrza kościoła muszę nieco ostudzić w zapędach:
jest on otwarty jeno w niedzielę w godzinach 11.00- 13.00.

Z bardziej przyziemnych spraw można odnotować okoliczne lasy bogate w grzyby i jagody, a także w sarny, jelenie, a nawet łosie. ( Otwarte 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu). Dalszym etapem był Poczernin ( kościół gotycki z XV w zbudowany z głazów narzutowych, z kamienną wieżą i drewnianym hełmem) i Smogalice ( kolejny kamienny kościół- pierwotnie gotycki, przebudowany w 1900 r.) Do Żarowa przyjechałem skuszony możliwością obejrzenia stalowego mostu kolei wąskotorowej nad rzeką Iną, ale nie mogłem doń dotrzeć, gdyż z każdej strony jest otoczony ogrodzonymi łąkami i pastwiskami pełnych dzikiego, rogatego zwierza.
Powróciło upalne lato i w Żarowie żar lał się z nieba, przez co pomysł dłuższej, pieszej wędrówki przez odkryty teren przy odnowionej kontuzji ścięgna Achillesa i znajdującej się na mym osobistym wyposażeniu uszkodzonej pompy ssąco - tłoczącej potocznie zwanej sercem wydał się totalnie pozbawiony sensu. Poza tym jeden nagrobek błazna w okolicy wystarczy…
Można było wprawdzie dotrzeć do mostu rzeką Iną, ale sądzę, iż odczepienie gondoli wózka bocznego i spuszczenie jej na wodę w celu dokonania spływu - powiedzmy- kajakopodobnego skończyłoby się pobytem w szpitalu psychiatrycznym: nieopodal znudzeni panowie dzielnie rozkopywali ( to znaczy budowali) drogę i widząc, co zamierzam z pewnością wezwaliby kolegów „ po fachu” doktora Hannibala Lectera. Trudno. Motocyklem należy poruszać się po ziemi, a nie - zdobywać podniebne przestworza, tudzież pławić się w wodnych otmętach. Pozostając wierny tej ludowej mądrości poturlałem się dalej po Matce Ziemi przez Lubowo do Małkocina.
W tej małej wsi ukazały się mym zdumionym oczom trzy niezwykłe obiekty:


1. Kościelna wieża z ciosów granitowych i cegieł ( o zdobieniach zapożyczonych z kościoła mariackiego w Stargardzie).
Na przyległym cmentarzu widoczny jest obelisk z czarnego granitu z listą poległych w I wojnie światowej mieszkańców Małkocina i Małkowin.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.26.jpg

2. Murowany gołębnik z XIX w.
w kształcie wieży wtopiony w zieleń rosnącą bujnie przy drodze do Warchlina, wyremontowany przez obecnego właściela.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.27.jpg

3. XIX- wieczny pałac z olbrzymim i pięknym parkiem o powierzchni 5 ha z wiekowymi okazami drzew i ciekawie zaprojektowaną architekturą krajobrazu. W czasie II wojny światowej ulokowano w nim magazyny broni, po 1945 r. przekazano PGR- owi, który niszczył go namiętnie i dość skutecznie. Cały zespół dopiero w 1977 roku wpisano do rejestru zabytków, aby w 2002 roku przekazać go Uniwersytetowi Szczecińskiemu. Sąsiadują z nim kamienno- ceglane budynki folwarczne.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.28.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.30.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.31.jpg

Spacerując w cieniu parkowych drzew nawet nie poczułem upływającego czasu. Może trwało to dwie, a może trzy godziny?
Sam nie wiem- szczęśliwi czasu nie liczą.
Gdy wyruszyłem w dalszą drogę w kierunku Łęczycy miałem zielone oczy…
Nie muszę chyba już pisać, że praktycznie we wszystkich miejscowościach wymienionych teraz i w dalszym ciągu relacji znajdowałem mniej, lub bardziej zadbane przykłady budownictwa gotyckiego, bądź szachulcowego, czasami przeplatane pałacami i dworkami w większości przypadków pięknie odrestaurowanymi.
Niedaleko Łęczycy znajduje się dość nietypowy obiekt wart uwagi, a mianowicie… węzeł drogowy tzw. Berlinki, czyli autostrady łączącej Berlin z Królewcem. Biegnącą górą Berlinkę łączy z drogą nr 106 klasyczny, by nie rzec zabytkowy zjazd zwany potocznie ślimakiem. Pomimo upływu lat ( zbudowano go w 1942 roku) jego równiutka nawierzchnia wybrukowana granitową kostką może być dla naszych pseudo- drogowców niedoścignionym ( niestety) wzorem DOBRZE zbudowanej drogi.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.33.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.34.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.35.jpg

W Tołczu trafiłem na wyjątkowy na tych terenach kościół zbudowany w stylu romańskim.
Dalej nadal królował gotyk: Białuń, Stara Dąbrowa, Nowa Dąbrowa, Kicko, Gogolewo i Dalewo.
Tym sposobem dotarliśmy do Pęzina.
Mam nadzieję, że jeśli nie starczy Wam czasu na błądzenie po okolicy moimi śladami, to chociaż tutaj zajrzycie.
Główną atrakcją jest gotycki zamek o burzliwej historii, który przechodził z rąk do rąk, będąc m. in. komandorią zakonu Joannitów. Obecny właściciel jest bardzo miłym człowiekiem chętnie zezwalającym na obejrzenie wnętrza budowli.
Nie miałem szczęścia go spotkać, więc obejrzałem imponujący gmach z zewnątrz wraz z przylegającymi parkami: leśnym i dworskim z drzewami o średnicy pni 470 cm i 620 cm.
Nad głównym wejściem umieszczono herb ostatnich właścicieli ( do roku 1945) - rodu von Puttkamer.
Później władza ludowa umieściła w przebudowanych na mieszkania wnętrzach przedstawicieli przodującej klasy robotniczo- chłopskiej, co w pewnym stopniu uchroniło zamek przed totalnym zniszczeniem.
W roku 1990 zakończono prace renowacyjne prowadzone pod bacznym okiem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków i w takim stanie nabyła go osoba prywatna. Obecnie urządzane są tu różnego rodzaju imprezy typu wesela, przyjęcia, czy inne tzw. integracje.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.36.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.37.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.38.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.39.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.41.jpg

Ciekawa jest również okoliczna zabudowa gospodarcza z XIX w. nawiązująca do stylu neogotyckiego.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.43.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.44.jpg

Kręcąc się trochę po okolicy przejeżdżałem szosą omijającą od południa wieś Barzkowice.
Zaintrygowany wspaniałą, dwurzędową aleją lipową ( jak się później okazało o statusie pomnika przyrody!) skręciłem z głównej drogi. Po raz kolejny w trakcie tej wycieczki otoczyły mnie wspaniałe drzewa i w takim towarzystwie dojechałem do niesamowitego miejsca: następną aleją dotarłem do lokalnego pałacu.
Budynek jest w dość kiepskim stanie, zwłaszcza drewniana weranda z początków XX wieku przylegająca doń od południowej strony, z której rozpościera się wspaniały widok na centralną część parku.
Pałac jest bowiem jednym z elementów tzw. założenia pałacowo- parkowego obejmującego obszar ponad 14 ha.
Po raz pierwszy pojawił się na kartach historii w 1229 roku jako własność zakonu joannitów.
Na jego dalszy, bujny rozwój decydujące znaczenie miała bliskość Kolina - głównego ośrodka dóbr zakonnych.
Od XVI wieku do roku 1731 był własnością rodu Borcków.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.45.jpg

„ Gwoździem programu” jest jednak park.
Chodząc po nim miałem stale problemy z żuchwą (opadała z łomotem), oczami (permanentny wytrzeszcz), kręgosłupem szyjnym (notoryczne zadzieranie głowy do góry) i płucami ( widoki zapierające dech w piersiach).
Miałem szczęście, że nie trafiłem do Barzkowic w piękny, słoneczny dzień złotej, polskiej jesieni, gdyż nasilenie w/wym. objawów byłoby z pewnością katastrofalne dla piszącego te słowa.
Stojąc przed pałacem i patrząc na polanę leżącą po jego wschodniej stronie widzimy wspaniałe okazy orzecha szarego, skrzydłorzecha kaukaskiego i daglezji o ponad dwumetrowym obwodzie pnia. Poniżej pysznią się cztery dorodne krzewy pigwowca.
Idąc dalej w kierunku południowym napotykamy inny pomnik przyrody - imponujący platan klonolistny z pniem grubym na blisko 5 metrów i koronie, której średnica przekracza 40 metrów!
Obok wznoszą się do nieba następne olbrzymy: wielopniowa lipa szerokolistna, daglezje, modrzewie, jodły, sosny, świerki, żywotniki, buki, dęby, kasztanowce( w tym kasztan jadalny), robinie akacjowe i dwa pomnikowe tulipanowce o obwodach pni 3, 7 i 2, 5 m.
Większy z nich kryje w rozwidleniu konarów… gniazdo puszczyka (! ) Po zachodniej stronie parku rośnie… kolekcja lip.
Znajdują się tam lipy drobnolistne, lipy krymskie i srebrzyste, a wśród nich olbrzym szczycący się obwodem pnia przekraczającym trzy metry o 50 cm.
W parku panuje swoisty mikroklimat zbawienny dla wszystkich roślin, co jest zasługą malowniczo meandrującej rzeki Pęzianki.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.46.jpg

 

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.47.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.48.jpg

Szkoda, że właściciel tego botanicznego przedsionka raju, czyli gmina Stargard nic nie robi, aby go zabezpieczyć przed wandalami. Wystarczyłby choćby płot…
Gdybym wygrał w Lotka natychmiast odkupiłbym od obecnego właściciela (osoby prywatnej) pałac, a od gminy park wraz z okolicznymi zabudowaniami i zrobiłbym z tego przepiękne miejsce.
Sześć prawidłowych liczb najbliższego losowania proszę przesłać na mój adres e-mail’ owy: kond@wp.pl
Podobnie, jak w Małkocinie znowu zapomniałem o zegarku, a me gałki oczne ponownie uległy zielonemu przebarwieniu.
Następnym etapem podróży było Szadzko. W centrum wsi rzuca się w oczy ruina kościoła z kamieni narzutowych z obeliskiem poświęconym pamięci mieszkańcom wsi poległym w czasie I wojny światowej.
Za kościołem rośnie tzw. Lipa Ottona o obwodzie 750 cm, a na cmentarzu ponad dwustuletnie morwy.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.51.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.52.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.54.jpg

Za wsią, niedaleko jeziora znalazłem resztki zamku książęcego, a właściwie już tylko obwałowania ziemne.
Miejsce jest ciche i spokojne, czasami tylko zakłócane przytłumionym szczękiem zbroi dochodzącym z dziedzińca zamkowego.
Unosi się zapach warzonego jadła i jak mocniej się wsłuchać, to dotrze do nas śpiew samotnej białogłowy…

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.55.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.56.jpg

Silnik zdążył obniżyć swą temperaturę i - obaj wypoczęci - ruszyliśmy w dalszą drogę.
Prowadziła ona przez Odargowo i Mazianowo, (gdzie znajdują się gotyckie zabudowania klasztoru cysterek), Dzwonowo, Bobrowniki, Kanię i Nastazin do bazy w Maszewie.
Trwający trzy dni wielki finał całej wyprawy miał miejsce w Stargardzie Szczecińskim.
Każdego dnia opuszczałem bazę w Maszewie i korzystając z tzw. środków transportu publicznego mknąłem na spotkanie z tytułowym gotykiem. Do dzisiaj uważam, że te trzy dni, to i tak za mało, aby w sposób, który lubię, czyli powoli i spokojnie wchłaniać nie tylko piękno, ale i atmosferę danego miejsca.
Istnieje przecież olbrzymia różnica między połknięciem w szybkim tempie tzw. Fast- Food’a, a delektowaniem się kolacją w miłym towarzystwie w przyjemnej restauracji, prawda? Pomijam 98 % polskich restauracji, gdzie z głośników wydobywa się tak porażająco głośny jazgot, że człek nawet nie słyszy własnych myśli…
Ad rem: chcąc wzbudzić Waszą ciekawość i nieco usprawiedliwić ogromną ilość tekstu, jaka Was czeka przedstawię na początek kilka ciekawostek: rozporządzeniem Prezydenta RP z 17 października 2010 roku stargardzkie zabytki Starego Miasta (umieszczone na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego): Kolegiata NMP oraz system fortyfikacji miejskich z basztami i bramami zostały uznane za pomniki historii. Wspomniana wyżej Kolegiata jest najwyżej sklepionym kościołem w Polsce ( 32, 5 m), wpisanym do ewidencji zabytków UNESCO. Kościół św. Jana posiada jedną z najwyższych wież na Pomorzu Zachodnim ( 99 m), jedyne w tym regionie sklepienie kryształowe oraz największy na Pomorzu i jeden z największych w Polsce średniowiecznych dzwonów o wadze 3, 5 t.
Ratusz ze szczytem zdobionymi kunsztownymi maswerkami sieciowymi, (stanowiącym więcej, niż połowę wysokości całego budynku) jest największym wśród tego typu średniowiecznych budowli na Pomorzu.
System obwarowań miejskich ( początek ich wznoszenia miał miejsce w 1295 roku) stanowił najokazalszy system obronny na Pomorzu. Pierwotny ich pierścień o długości 2260 m obejmował obszar równy dwóm poznańskim starówkom. Brama Młyńska jest jedyną w Polsce i jedną z dwóch na świecie (!)bram położonych nad korytem rzeki. W średniowieczu opuszczano z niej zaporę do koryta Iny, aby zabezpieczyć port wybudowany wewnątrz obwarowań miasta. Taka lokalizacja portu też była czymś wyjątkowym.
Brama Pyrzycka jest najpiękniejszą bramą miejską na Pomorzu. Brama Wałowa- jedyna brama na Pomorzu, która stylowo łączy gotyk z renesansem. Znajduje się na niej jedyny na Pomorzu wykusz latrynowy.
Brama Świętojańska- obecnie neogotycki tunel z końca XIX w.- miała stanowić podstawę dla monumentalnego pomnika Bismarcka. Baszta Morze Czerwone- najokazalsza i największa baszta miejska w Polsce ( 34 m) . Nazwa pochodzi od czerwonego koloru bagna przed basztą ( rudy darniowe). Wg. miejscowej legendy nazwa nawiązuje do morza krwi przelanego w czasie licznych wojen.
Baszta Białogłówka- o sześciu kondygnacjach, z umieszczonym najniżej lochem więziennym. Nazwa pochodzi od koloru stożka wieńczącego jej szczyt, chociaż bardziej romantyczna wersja mówi o broniących jej niegdyś białogłowach.
 Basteje przy Bramach Tkaczy, Jeńców i Prochowni- jedyne tego typu budowle na Pomorzu.
Arsenał - w żadnym z miast Pomorza nie znajdziecie tego typu budowli.
Czerwone Koszary - największy kompleks koszarowy na Pomorzu.
Wieża ciśnień- najwyższy wodozbiór w Polsce ( 67 m)
Krzyż pokutny- największy krzyż tego typu w Polsce, drugi co do wielkości na świecie, najstarszy pomnik w mieście z roku 1524.
W 1869 roku stargardzki kupiec Meisner wynalazł (i opatentował) papę bitumiczną w swej fabryce papy smołowej i asfaltu.
Stargard Szczeciński leży dokładnie 15 stopni na wschód od południka zerowego ( Greenwich). Efektem jest różnica wynosząca dokładnie 60 minut między tzw. astronomicznym czasem londyńskim, a czasem środkowoeuropejskim. „ Na tę okoliczność” powstał w latach międzywojennych kamienny obelisk ustawiony nieopodal Ronda 15 Południk (wyjazd na Szczecin).
Jest to punkt na trasie wycieczkowej „ Szlakiem 15 Południka” prowadzącej od Trzęsacza do Trzcinnej k. Myśliborza.
Stargard Szczeciński „ dorobił się” w swej historii… 27 nazw, z czego tylko po 1945 roku czterech:
Starogród, Starogard nad Iną, Stargard, a w 1950- obecną. I to jeszcze nie koniec, gdyż w 1999 roku, z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Stargardu rozpoczęto starania o usunięcie przymiotnika szczeciński. Nie tylko dlatego, że w całej historii miasta nigdy go nie było, ale dlatego, że Stargard jest obecnie jednym z największych miast na świecie z przydomkiem pochodzącym od innej miejscowości. Kiedyś nasi dzielni pocztowcy wysuwali argument, że mylił im się Stargard ze Starogardem, ale obecnie - w epoce kodów pocztowych - nie stanowi to już chyba problemu.
Stargard jest jednym z najstarszych polskich miast. Od XIV w nastąpił jego gwałtowny rozwój, co wysunęło go na pierwsze miejsce w ówczesnym rankingu najbogatszych miast Pomorza Zachodniego.
Stałe zatargi z pobliskim Szczecinem o prawo składu i przewozu statkami towarów po Inie zakończyło się wybuchem tzw. wojny pszennej. Bezpośrednim powodem było zabalowanie rzeki i rozpięcie między jej brzegami łańcuchów w celu zatrzymania barek ze Stargardu. Po rozstrzygnięciu sporu na korzyść stargardzkich kupców przez księcia wołogoskiego Warcisława IX burmistrzowie obu miast posadzili lipy tworzące tzw. Wieniec Zgody w połowie drogi między Szczecinem a Stargardem w miejscowości Kobylanka.
Był to symbol zakończenia walk o prymat w handlu morskim. Dzisiaj jest to zabytek przyrody, zaś łańcuchy podówczas grodzące nurt rzeki wiszą obecnie na wieżach Bramy Młyńskiej.
Po mieście prowadzi „ Staromiejski szlak turystyczny”, który dzięki temu, że ma formę koła umożliwia jego rozpoczęcie praktycznie z każdego miejsca.
Przy niektórych zabytkach zatrzymałem się na dłużej i oto kilka wrażeń:
Zacznijmy od największej - również pod względem gabarytów - budowli, jaką jest kolegiata mariacka, uważana za jeden z najpiękniejszych ceglanych kościołów w Polsce. Nic dziwnego: rada miasta zatrudniła najsłynniejszego i najlepszego architekta pracującego podówczas na Pomorzu Zachodnim, Wielkopolski i Brandenburgii- Henryka Brunsberga. To, co stworzył wraz z miejscowymi ceglarzami można śmiało nazwać orgią w cegle. Same przypory, (które zwykle są jedynie elementem konstrukcyjnym) przyprawiają oglądającego o zawrót głowy. Takiego nagromadzenia różnorodnych cegieł, ceglanych kształtek ( często barwionych i glazurowanych) nie spotyka się na co dzień.
Zwłaszcza w „ Castoramie”, czy innym „ Praktikerze”. Szczytem wszystkiego są tzw. wimpergi, czyli trójkątne szczyciki oparte na ceramicznych maskach przedstawiających ludzi i potwory, tworzące misterną koronkę.
Niewiele ustępują im portale zdobiące wejścia do kolegiaty.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.57.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.58.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.59.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.60.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.61.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.62.jpg

Tyle z zewnątrz.
Po wejściu do środka wzrok mimowolnie, aczkolwiek zgodnie z założeniem  architekta kieruje się do góry, czyli do Boga. Podąża za strzelistymi  filarami zdobionymi kolorową polichromią, podtrzymującymi gwiaździste  sklepienie rozpięte na wysokości 30 metrów.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.63.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.64.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.65.jpg

Nie byłbym sobą, gdybym nie wszedł na wieżę północną, skąd roztacza się widok na miasto i okolice.
Wchodzi się po wąskich, ceglanych stopniach,  gdzie obowiązuje swoisty ruch jednostronny regulowany sygnalizacją  świetlną( poważnie!), gdyż nie ma fizycznej możliwości przeciśnięcia  się obok siebie dwóch osób.
Podejrzewam, że nawet obecne modelki  cierpiące na anoreksję i bulimię miałyby z tym problem.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.66.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.67.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.68.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.69.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.70.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.68.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.69.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.71.jpg

Innym zabytkiem, o którym chciałbym nieco więcej opowiedzieć jest Krzyż Pokutny.
O genezie i historii tego typu krzyży szeroko pisałem w „ Krainie tajemnic” i tam zapraszam bardziej dociekliwych.
Stargardzki krzyż jest wykonany z jednego bloku wapienia gotlandzkiego, który tu przypłynął jako balast statku.
Waży 3 tony, a mierzy 3, 77 m wysokości. Powstał jako zadośćuczynienie za zabicie w tym miejscu Hansa Billeke, kuzyna swego mordercy - Wawrzyńca Madera. O motywach tej zbrodni krążą dwie legendy- jedna mówi o zazdrości o dziewczynę, druga - jakby mogło być inaczej - o kasie, a konkretnie o zapisaniu przez ciotkę obu panów swego majątku jednemu z nich. Nietrudno się domyśleć, któremu. Jak to mówią mądrzy ludzie: świat krąży wokół dwóch spraw: pieniędzy i …
Na obu powierzchniach kamienia znajdują się napisy w języku dolnoniemieckim.
Na pierwszej (poniżej wizerunku Chrystusa): „ Boże bądź łaskaw dla Hansa Billeke roku 1524”, na drugiej: „ Roku 1524 Hans Billeke został zabity żelaznym prętem przez Lorentza Madera jego matki siostry syna”.
Pomnik musiał czekać do przełomu roku 2004/ 2005 na pierwszą od dnia jego ustawienia gruntowną konserwację. pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.72.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.73.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.74.jpg

Ciekawą budowlą będącą fragmentem murów obronnych jest „Rondel”, czyli Bastion świętojański leżący przy kościele św. Jana (stąd i nazwa). Jest to największy i najstarszy ze stargardzkich bastionów powstały wraz z pierwszymi murami obronnymi. Był później dwukrotnie podwyższany, aby w roku 1630 uzyskać swój dzisiejszy kształt.
Dokonał tego nadworny inżynier i kartograf króla Szwecji, Szkot z pochodzenia- Frans de Traytorenss.
Założony na rzucie koła o średnicy górnej płaszczyzny 55 m jest najwyższym punktem w mieście (40 m npm).
W historii tej marsowej budowli miał miejsce krótki epizod związany z innym bogiem - Apollem: otóż w XVI i XVII wieku mieli tu swe warsztaty ludwisarze wytapiający dzwony.
Z historią grodu nad Iną związanych jest kilka znanych osób.
Najbardziej znany nie jest np. wnuk wielkiego kantora z Lipska- Johann David Bach mieszkający tu i zmarły w 1848 r., lecz … pomorska czarownica- Sydonia von Borck. Pochodziła z rycerskiego rodu, należącego do najświetniejszych na Pomorzu.
Rozpieszczana przez rodzinę, o nieprzeciętnej urodzie i takimiż zdolnościami była jednocześnie osóbką o konfliktowym i agresywnym charakterze. Pierwsze z wymienionych cech doprowadziły do oświadczyn ze strony Ernesta Ludwika, księcia z potężnego rodu Gryfitów. Rodzina narzeczonego doszła jednak do wniosku, że nie pora na mezalianse i skruszony młodzian zawarł małżeństwo ze szpetną jak noc starego kawalera córką księcia brunszwickiego. I tu odezwała się druga natura porzuconej panny: rzuciła księciu w twarz, że nie minie 50 lat, jak jego ród wyginie. Na jej nieszczęście Gryfici zaczęli padać jak muchy, co wzbudziło podejrzenia lokalnych przedstawicieli organów ścigania. W dodatku Sydonia miała dość ( mówiąc baaardzo oględnie) trudny charakter , na starość była jędzą warczącą na każdego i procesowała się z kim popadnie. Z powyższych składników, (do których dołączył się jej wygląd -  jako żywo przypominający klasyczną wiedźmę) powstał koktajl, który mógł zakończyć się tylko w jeden sposób: nasza bohaterka została oskarżona z 74 artykułów (!!) w tym o czary i obcowanie ze złymi duchami. Kto tylko mógł opowiadał przed sądem różne niestworzone rzeczy, więc nic dziwnego, że po torturach skazano ją na śmierć. Na szczęście uwzględniono szlachetne pochodzenie Sydonii i łaskawie ścięto jej głowę przed spaleniem na stosie. Miało to miejsce 19 sierpnia roku pańskiego 1620 za murami miejskimi przy Bramie Młyńskiej. Stos zapłonął na Psim Wzgórzu, a prochy rozsypano po polach. W żaden sposób nie pomogło to jednak Gryfitom: dwa miesiące później zmarł książę Franciszek, po dwóch latach- książę Ulryk, po sześciu- książę Filip Juliusz, a po 17 latach skonał bezpotomnie ostatni z rodu Gryfitów- książę Bogusław XIV. Czyżby klątwa miała jednak tzw. moc sprawczą?
Członkowie Szczecińskiego Towarzystwa Historycznego w rocznicę śmierci Sydonii von Brock składają na miejscu jej kaźni wiązankę kwiatów nie zważając na czarnego kruka, który tego dnia siedzi na miejscu egzekucji i nadzwyczaj głośno kracze. Są tacy, którzy widzieli postać kobiety w białych szatach spacerującą wzdłuż murów zamku Oldenburg w Grabowie pod Szczecinem, gdzie nieszczęsna była więziona.
Zostawmy te dawne dzieje i przenieśmy się nieco w czasie: podczas I wojny światowej powstał w mieście międzynarodowy obóz jeniecki, którego śladem jest Cmentarz Wojenny z grobami żołnierzy wielu narodowości i wyznań.
Druga wojna światowa, a konkretnie rok 1945 przyniósł Stargardowi zagładę. Hekatomba rozpoczęła się nocą z 20 na 21 lutego 1944 roku, gdy alianci i Rosjanie przeprowadzili zmasowane naloty bombowe na miasto i jego okolice.
Od 2 do 28. 02. 1945 r. (z rozkazu Himmlera) trwała ewakuacja mieszkańców.
Dowódcą obrony miasta został generał major H. Voight- fanatyczny wielbiciel Hitlera, poprzednio walczący o Choszczno.
Stargard stał się jednym z punktów zażartej bitwy, która miała powstrzymać prącą na Berlin niczym stalowy walec Armię Czerwoną. Sprowadzono doborowe oddziały SS oraz pociąg pancerny nr 77, który dopiero po unieruchomieniu został przez Rosjan zniszczony przy użyciu 20 czołgów i 6 dział przeciwpancernych.
Piątego marca 1945 roku pierwsze oddziały I Frontu Białoruskiego wkroczyły w ruiny. Miasto było zniszczone w 75 %, a starówka doszczętnie spalona. To, co przetrwało zostało wywiezione do ZSRR. Rabunki i dewastacja, mordy i gwałty były gorzkim chlebem codziennym, nawet dla polskich osadników.
Np. do dzisiaj nie odnaleziono zwłok piekarza i jego pomocnika, który zaopatrywał pierwszych mieszkańców ówczesnego Starogrodu w chleb.
Jednym z pierwszych rozkazów Wojennej Rady 61. Armii i 2 Armii Pancernej było wzniesienie wysokiego na 23 metry Pomnika Wdzięczności ( obecnie Kolumny Zwycięstwa) wraz z cmentarzem i mauzoleum.
Wybudowano ją rękami niemieckich jeńców z żelbetonu wg. projektu I. W. Mozancewa, a cały kompleks przekazano polskiej administracji 13. 11. 1945 r.
Na kolumnie znajdują się cztery płyty z płaskorzeźbami o tematyce wojennej i napisem w języku rosyjskim: ” Nasza sprawa jest słuszna. Zwyciężymy” oraz trzy medaliony( do 2006 roku cztery- usunięto wtedy jeden z nich, na którym znajdowała się podobizna Stalina). Dodatkowymi elementami ozdobnymi są liczne gwiazdy, sierpy i młoty. Oczywiście na szczycie umieszczono Order Zwycięstwa otoczony laurowym wieńcem.
W 2005 r. rozpoczęto starania mające na celu zburzenie pomnika, ew. jego przeniesienie na wspomniany wyżej Cmentarz Wojenny.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.75.jpg
W czasie walk zginęło po obu stronach blisko 9000 żołnierzy
- po stronie rosyjskiej ok. 5000 ( z czego blisko 98 %„ bezimienni”- to osobny temat, mający dużo wspólnego z działaniami NKWD),
zaś po stronie niemieckiej ok. 4000.

13 października 1992 roku podpisano dokument kończący bratnią obecność Armii Czerwonej w garnizonie w Kluczewie.
Na lokalnym, nieczynnym lotnisku pozostały bunkry lotnicze i pasy startowe- jedne z największych w byłym Układzie Warszawskim
- o długości blisko dwa i pół km, przystosowane dla samolotów transportowych.
Straszne, wojenne rany już się zabliźniły i miasto jest pełne zieleni - godzinami wędrowałem po pięknym Parku Chrobrego, ciągnącym się od Bramy Portowej aż po Bramę Pyrzycką, będącym fragmentem stargardzkich plant.
W parku znajduje się wiele okazałych drzew: dwa z nich wchodzą w poczet dziewiętnastu pomników przyrody zdobiących miasto. Posiedziałem w Amfiteatrze, posłuchałem ptaków w alei Słowiczej, zwiedziłem neogotycki kościół będący obecnie cerkwią i nie mogłem wejść na wieżę ciśnień. Może następnym razem…
Na osłodę wstąpiłem do – jak się okazało- najwspanialszej na północ od granicy Italii włoskiej kawiarni/ lodziarni/ restauracji Dolce Freddo… Jakie lody tam serwują !!!! Mniam, mniam, mniam!!!!

Zapraszam na krótki spacer po Stargardzie:

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.76.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.77.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.78.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.79.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.80.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.81.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.82.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.83.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.84.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.85.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.86.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.87.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.88.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.89.jpg

To wszystko, co powyżej opisałem znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Stargardu Szczecińskiego.
Z przerażeniem odkryłem, że nie starczy mi życia na obejrzenie wszystkich pięknych oraz interesujących miejsc leżących tylko na terenie Pomorza Zachodniego, o Polsce nawet nie wspominając.
Może litościwy Bóg pozwoli mi na zachwycenie się choćby „ mniejszą połową” z nich? Czego i sobie, i Wam życzę.
Na zakończenie jeszcze kilka zdjęć z trasy wypadu do krainy gotyku:

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.90.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.91.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.92.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.93.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.94.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.95.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.96.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.97.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.98.jpgpliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/Gotyk/fot.99.jpg

Linki i adresy:
1. Motel w Maszewie : www.firmaszymczak.pl
2. Dyskusja na temat zniszczonego mostu w Maszewie: http://www.maszewo.com/content/view/285/0/
3. Dom Dziecka w Mostach: 72- 132 Mosty 49, Gmina Goleniów, woj.Zachodniopomorskie, tel.: 91 418 12 06, dyr. P. Magdalena Dudziak- Mużyło. Nr konta: 82 9375 0002 0000 0521 2000 0020
4. Zamek w Pęzinach: http://www.pezino.pl
5. Stargard- klejnot Pomorza- staromiejski szlak turystyczny- http://www.cit.stargard.com.pl/glowna.php?id=polski
6. Najwspanialsza restauracja/ kawiarnia włoska na północ od granicy Italii: http://www.dolce-freddo.pl
7. Pociąg pancerny nr 77:http://www.histor.republika.pl/plik/arty/Bobolice-panzerzug.htm,http://www.histor.republika.pl/plik/arty/panzerzug-Bobolice-2.html
8. Walki o przyczółek Dąbie- Gryfino:http://www.alt-damm.neostrada.pl/strony/przycz.html

 

 

Ta strona (jak większość stron w internecie) używa cookies, czyli po polsku ciasteczek. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Jeśli chcesz, możesz zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek. Do czego są one potrzebne możesz dowiedzieć się tu..

Zrozumiałem i akceptuję