Terra Incognita.

Tytułowa „ziemia nieznana” kojarzy się wszystkim z dzikimi ostępami Amazonii albo Czarnego Lądu. Nie trzeba jednak jechać tak daleko, aby dotrzeć do terytorium, które jeszcze nie tak dawno było białą plamą na mapach świata.
Zapraszam na wyprawę w tereny niezbyt odległe pod względem geograficznym, natomiast pełne historii dalekiej i bliskiej wraz z jej nieodłącznymi towarzyszkami: Tajemnicą i Niespodzianką.
A więc, Panie i Panowie- proszę założyć kaski na głowy!
Mój trójkołowy wehikuł czasu rusza…

Borne Sulinowo pojawiło się na mapie Polski 15 września 1993 roku, blisko rok po odjeździe ostatniego sołdata 6 Nowogrodzko- Witebskiej Gwardyjskiej Armii Federacji Rosyjskiej.
Musiało minąć blisko pół wieku od zdobycia Berlina i upadku III Rzeszy, aby można było w końcu uwierzyć w to, że terytorium naszego kraju jest w 100% wolne.
Ja zjawiłem się tam po raz pierwszy w 1995 roku. Od tamtej pory koła mego sowieckiego zaprzęgu kilkakrotnie toczyły się po drogach i dróżkach dawnego garnizonu Gross Born i bazy Północnej Grupy Wojsk Radzieckich.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/1.jpg

Tu pozwolę sobie trochę powiedzieć o historii tych terenów. Bez obawy! Nie będę rozpoczynał od wypraw wojów Mieszka I (a byłoby o czym pisać!), tylko od roku 1932. Wtedy to, wbrew ustaleniom Traktatu Wersalskiego rozpoczęto budowę tzw. Wału Pomorskiego. W rok później wysiedlono pięć wsi i na ich miejscu zaczął powstawać poligon o powierzchni 18 000 ha i garnizon Gross Born. Stąd ruszyły na Polskę w 1939 roku pancerne zagony gen. Guderiana, a gen. Rommel szkolił tu odziały Africa Korps (stworzono nawet małą pustynię). Na poligonie wybudowano lotnisko, na którym dwukrotnie lądował samolot Adolfa H.

Jedną z tajemnic Bornego Sulinowa jest podziemne miasto, po którym krążyło „metro” (była nawet podziemna strzelnica, a niektórzy lokalizują tu miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty). Rozpoczęto poszukiwania tych podziemi, niestety „z góry” przyszedł zakaz ich kontynuowania. Ciekawe, dlaczego? Bliźniaczym „miastem kretów” był Winsdorf koło Berlina.

Wśród wielu budynków w Bornem, nietypowym jest Dom Oficera w kształcie koła o powierzchni 5 000 m kwadratowych. Odegrał on znaczną rolę w szerzeniu idei czystości rasy. Otóż było to miejsce pobytu 100% nordyków, często urlopowanych z frontu, którzy krzyżowali się tu z wybranymi 100% nordyczkami, stacjonującymi z kolei w pobliskim Połczynie Zdroju. Niemieckim samicom nic nie groziło. Natomiast kobiety innych nacji były mordowane po trzecim porodzie. Po raz kolejny w historii Europy rasa germańska pokazała swoje ludzkie oblicze… Drugi taki punkt krycia nordyka znajdował się koło Sobótki pod Wrocławiem.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/2.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/3.jpg

Najbardziej „owocny” był mój przyjazd w czerwcu 2001 roku. Zatrzymałem się przy charakterystycznym pomniku na cmentarzu żołnierzy radzieckich (ręka z pepeszą), gdy podszedł do mnie starszy pan i zadał mi pytanie, czy chciałbym dowiedzieć się czegoś bliższego o Bornem Sulinowo. Był to pan mgr Wiesław Piskorz, Koncesjonowany Przewodnik Turystyczny Gminy Borne Sulinowo. Musieliśmy podjechać do znajomych pana Wiesława, gdzie pożyczył on kask i tak uzbrojeni ruszyliśmy na spotkanie z historią tego ukrytego w lasach miejsca.

Już na wspomnianym cmentarzu żołnierzy radzieckich zaczęła się niesamowita historia: wśród 348 grobów znajdziemy tu 136 pochowanych żołnierzy nieznanych, czyli „nieizwiestnych”. Jak było to możliwe w czasie pokoju? Otóż byli to dezerterzy, którzy zostali złapani i rozstrzelani na miejscu, bez wyroku sądu. Stracili życie i prawo do oficjalnego pogrzebu. Rodzinom w Sojuzie wysyłano często informację, że zginęli z ręki kontrrewolucyjnych elementów polskich.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/4.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/5.jpg

Na tymże cmentarzu upiorne wrażenie wywierają groby dzieci, często znajdują się na nich lalki, piłki i inne zabawki…

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/6.jpg

Ogrodzenia wielu grobów są pozostałościami z dawnych cmentarzy niemieckich. Gdy ich zabrakło, płoty wykonywano z odpadów metalurgicznych a w postaci np. kół zębatych itp.
Niedaleko znajduje się cmentarz polsko - radziecki. Pomnik w postaci dwóch flag wykonanych z metalu też jest dowodem zmian w historii Polski. Za czasów PRL-u czołowa flaga była tą „słuszną” i przysłaniała naszą narodową. Obecnie jest na odwrót.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/7.jpg

Na tym cmentarzu znajduje się m.in. 9 grobów żołnierzy polskich z niedalekiego oflagu oraz 46 grobów żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, którzy polegli w regularnej bitwie stoczonej z bratnią Armią Radziecką w 1946 roku (!)
Dzielni bojcy od chwili przejęcia ( bez jednego wystrzału) garnizonu niemieckiego napadali na okoliczne wsie polskie grabiąc co się dało, mordując i gwałcąc. Oto jeden z przykładów: grupa nieuzbrojonych 17 sołdatów spaliła żywcem 15 polskich dziewcząt, które ukryły się przed nimi w stodole. Gdy ruszyli dalej zostali wybici do nogi przez rozwścieczonych chłopów.
W końcu dowódca stacjonującego w pobliżu pułku LWP wydelegował do Rosjan 2 oficerów na rozmowy. Gdy emisariusze nie powrócili do jednostki wysłał większą grupę żołnierzy w celu ich uwolnienia. Wywiązała się potyczka, o której milczały podręczniki historii.

O Domu Oficera już wspomniałem. Jest on pięknie położony nad bardzo czystym jeziorem Pile, które kryje kolejną tajemnicę. Otóż porównując mapy niemieckie z obecnym kształtem jednej z wysp widać wyraźnie, że jej część zniknęła. Po zanurzeniu głowy pod wodę (i to dość głęboko, bo na kilkanaście metrów) trzeba uważać, aby nie stracić ustnika, gdy opadnie tzw. „kopara”. Otóż zachodnia część wyspy osunęła się wraz z rosnącym na niej lasem. Spora część drzew stoi pionowo, niektóre nie są pozbawione kory- podwodny las!
Zdania są podzielone, jeśli chodzi o przyczynę tego zjawiska. Wersja germańska mówi o tajnej bazie mikrołodzi podwodnych, wysadzonej w powietrze przez uciekające wojska 1000-letniej Rzeszy. Wersja sowiecka wspomina o wypadku podczas prób z tajnymi materiałami wybuchowymi o niespotykanej mocy. Efekt jest ponoć niesamowity, więc ktoś, kto potrafi przemienić się z motonity w rybę będzie miał co oglądać.
Po powrocie na suchy ląd można odetchnąć po wrażeniach w jednym z wielu pensjonatów czynnych cały rok (za niedużą kasę). Większość z nich powstała w poniemieckich willach. Dawna willa Guderiana pełniła rolę radzieckiego przedszkola, w którym wybuchł pożar. Pozostały ruiny:

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/9.jpg

Las wnika do miasteczka i spacerując po ulicach ma się wrażenie, jakby za chwilę miało ukazać się nam stado saren. Ponoć nie byłaby to sytuacja wyjątkowa…
Na obrzeżach Bornego, przy ulicy Niepodległości położony jest Ośrodek Szkoleniowy Poczty Polskiej. Za płotem znajdują się dziwne bunkry. Na ścianie jednego z nich zauważyłem napis „sobaki”. Okazało się, że były to… koszary dla psów.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/10.jpg

Terenu garnizonu pilnowało m.in. blisko ośmiuset najwierniejszych przyjaciół człowieka. Nie sądzę jednak, aby bezpośrednie spotkanie z tymi istotkami w owych czasach kończyło się bezboleśnie… Przyjaźń przyjaźnią, ale Lenin czuwa!!!
Niedaleko schowane są schrony amunicyjne i magazyn głowic jądrowych. Niedoszłych kolegów wujka Ben Lagena informuję, że są puste. Szkoda fatygi.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/11.jpg

Opuściliśmy gościnne miasteczko i ruszyliśmy na południe. Po drodze są do obejrzenia pozostałości bunkrów Wału Pomorskiego oraz fragmenty trzech tam na rzece Pilawa, dzięki którym można było w 30 godzin stworzyć szerokie rozlewiska, będące dodatkowym elementem systemu obronnego. Polecam zaporę znajdującą się 2 km na południe od jez. Długiego, gdyż ma ona postać kaskady o wysokości 3 metrów.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/12.jpg

Jadąc jeszcze dalej na południe dociera się do punktu widokowego na Zalewy Nadarzycie.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/13.jpg

W Nadarzycach skręcamy w kierunku wschodnim i po kilkuset metrach trafiamy na pozostałości obozu jenieckiego OFLAG II D. Został on założony we wrześniu 1939 roku. Przebywali w nim m.in. Leon Kruczkowski i Aleksander Gieysztor. Po kapitulacji Francji trafiło tu 3731 oficerów i ordynansów tej walecznej armii, której żołnierze nie chcieli walczyć o Gdańsk, a w 1939 roku śmiali się z tego, że Polska została pobita w ciągu 1 miesiąca. Wielka Francja walczyła niewiele dłużej, a nasi żołnierze ginęli za Paryż…
Po upadku Powstania Warszawskiego (kolejna zdrada „sojuszników”) do oflagu trafiła spora grupa Powstańców. Ewakuacja obozu miała miejsce w styczniu 1945 roku.
Ciekawostką może być to, że w oflagu odbywały się… igrzyska olimpijskie 1940 roku- stąd na pomniku kółka olimpijskie.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/14.jpg

Jadąc dalej na wschód, przed Sypniewem mój przewodnik nakazał skręt w lewo. W ten sposób znalazłem się w mieście-widmie. Wyobraźcie sobie osiedle mieszkaniowe zbudowane z tzw. Wielkiej płyty, budynki cztero-piętrowe, na ulicy lampy (ponoć świecące się nocą) i praktycznie żadnego człowieka. Terenu pilnowało kilku ochroniarzy.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/15.jpg

Okna były całe, szyby w drzwiach również, tylko te młode drzewa rosnące tuż pod oknami i dzikie, rozrośnięte krzaki oraz trawa niczym nieskoszone łąki…
I cisza. Kompletna cisza, bez szczekania psów, gwaru dzieci, szumu samochodów, kłótni sąsiedzkich, bełkotu pijaczków. Wrażenie tak niesamowite, że aż straszne. Tak, jakby niedawno wybuchła w tym mieście bomba neutronowa. Co żyło - zginęło. Zostały tylko puste mury, pomniki z hasłami pisanymi cyrylicą oraz kino z freskiem przedstawiającym żołnierzy klęczących przed Matuszką Rasiją.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/16.jpg

W jednym bloku było 65 mieszkań po 10 000 zł za sztukę- 300 zł/m.kw. Nowością była kotłownia olejowa, która ufundowali aktualni Niemcy, chcący umieścić w tym miejscu złapanych na „zielonej granicy” niedoszłych azylantów. Tym razem marki nie pomogły i nie udało im się wcisnąć nam swojego problemu.

Dojechaliśmy do Sypniewa (30 km od Bornego Sulinowa). Za tą miejscowością, głęboko schowane w lesie znajdowały się silosy- schrony rakiet SS-20 oraz magazyny głowic jądrowych.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/17.jpg

Kiedyś było to samowystarczalne miasteczko. Stacjonujący tu żołnierze nie mogli absolutnie w żaden sposób kontaktować się z innymi jednostkami. Teren był otoczony wysokim, potrójnym płotem pod napięciem, oświetlony i stale patrolowany. Prawdopodobnie niektóre z wystrzeliwanych tu rakiet „lądowało” dopiero w Kazachstanie. A myśmy nie wiedzieli co to za UFO lata nam nad głową.
Obecnie wiele z podziemnych sal zostało zaadoptowanych przez naszych rzutkich biznesmenów, którzy stworzyli w nich swoje firmy, gdzie rozbiera się „ciepłe” auta na części.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/18.jpg

Powróciliśmy do Sypniewa. Dalsza trasa wiodła na północ- na obecne Wrzosowiska Kłomińskie, czyli Zespół Przyrodniczo Krajobrazowy „Diabelskie Pustacie” o powierzchni 15 km kw.- jeden z największych w Europie! Jest to efekt tzw. waloryzacji przyrodniczej, czyli przywracanie terenów dawnego poligonu matce naturze. Zaczęło się od ciężkiej pracy 30 saperów, którzy mieli tylko 10 miesięcy na rozminowanie całego terenu (18 000 ha!). Oczywiście czasu było za mało, ludzi również, tak więc leśnicy często wydobywali z ziemi niewybuchy.
O skali całego przedsięwzięcia niech świadczą tylko dwie liczby: wrzosowiska obejmują powierzchnię 3,5 tys. ha, a rocznie do zasadzeń zużywa się 3,5 miliona sadzonek drzew.
Za czasów sowieckich często zdarzały się pożary poligonu. Nikt ich nie gasił ze względu właśnie na niewybuchy. Strażacy rozpoczynali akcję dopiero wtedy, gdy ogień podchodził do miasta (otoczonego wysokim płotem z płyt betonowych)
W środkowej części poligonu znajdowały się punkty obserwatorów kierujących ogniem artylerii i stanowiska dowodzenia. Obecnie wspaniałe widoki, szczególnie w czasie kwitnienia wrzosów można zaobserwować ze szczytu Gołogóry, lub z Czarciej Góry.

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/19.jpg

pliki/Strona/Strony/Podroze/Podroze_bliskie/galeria16/21.jpg


Co bardziej wytrwałym udaje się odnaleźć pozostałości po wysiedlonych wsiach (np. ruiny kościoła w dawnym Starym Bornym)
Gdy dodam, że na terenie o bokach 1o km na 10 km nie znajduje się żadna osada ludzka, to jestem pewien, iż osoby spragnione ciszy i spokoju już jutro będą w drodze na dawny poligon.
Zbliżał się wieczór, więc odwiozłem pana Wiesława do Bornego Sulinowa i przez Szczecinek wróciłem do domu.
Jak już wspomniałem, byłem w tym pięknym i pełnym tajemnic miejscu kilkakrotnie, ale za każdym razem odkrywałem coś nowego.

Dla zainteresowanych militariami podaję „namiary” na przewodnika wycieczek militarystyczno-krajobrazowych, który prowadzi też prywatną izbę muzealną:
Andrzej Michalak, ul. Orła Białego 25 tel.:094/ 37-34-710
Dodatkowo- strona internetowa miasta Borne Sulinowo : www.bornesulinowo.pl
mail: bornesulinowo@bornesulinowo.pl
Dane p. Wiesława Piskorza: ul. Słoneczna 1/10 78-840 Borne Sulinowo
Tel.: 094/ 37-330-91

Jeżeli udało Wam się wytrwać do końca mojej relacji, to znaczy, że w najbliższym czasie zawitacie do Bornego Sulinowa.
Jestem pewien, że każdy znajdzie tam cos dla siebie. Nie tylko pasjonaci militariów i historii.
Również miłośnicy pieszych wędrówek i cykliści (istnieje cała sieć szlaków turystycznych).
Na byłym lotnisku szaleją motolotniarze, a posiadacze szlifierek mogliby tu urządzać wyścigi na ¼ mili, albo zawody typu palenie gumy, jazda na jednym kole itp. Sądzę, że rozmowy na ten temat z władzami Bornego zostałyby uwieńczone sukcesem. Liczę na zaproszenie mojej skromnej osoby w charakterze sprawozdawcy…
Grzybiarze i wędkarze znajdą tu swoje życiowe trofea.
Motonici zaś, szczególnie ci spod znaku enduro będą w siódmym niebie.
A może zorganizować tu zlot motocyklowy??